W latach 1980-2011 luksusowa marka Lincoln należąca do Forda produkowała flagową limuzynę segmentu F, nazwaną Town Car. Na zdjęciach zaprezentowana jest druga generacja modelu, produkowana od 1989 do 1997 roku. Samochód wyróżnia się potężną maską silnika, pod którą zamontowano jednostkę 8 cylindrową o pojemności 4.8 litra oraz niespotykaną w Europie równie potężną klapą bagażnika. Lincoln mierzy 5560 mm długości, co niestety negatywnie wpływa na możliwość parkowania nim w centrum miast. W celu zapewnienia wygody podróży amerykańscy konstruktorzy wyposażyli pojazd w bardzo miękkie zawieszenie, które buja na nierównościach i mocno przechyla auto na zakrętach, ale doskonale izoluje pasażerów i kierowcę od nierówności dróg. Inżynierowie Lincolna zaprojektowali płytę podłogową o szerokości wynoszącej 1948 mm i rozstawie osi 2982 mm, co wpływa na dużą ilość miejsca w kabinie. Kierowca zaś doceni zapewne aksamitną pracę 8 cylindrowej jednostki połączonej z automatyczną skrzynią biegów. Niestety typowo dla aut zza oceanu przekładnia ma zaledwie 4 przełożenia, jest dosyć ospała, co wpływa na ograniczanie możliwości silnika, podnosząc zużycie paliwa do 20 litrów na 100 km w mieście. Coś za coś, silnik i skrzynia odwdzięczają się długowiecznością, przy pilnowaniu interwałów olejowych potrafią służyć bez remontu po 500, nawet 600 000 km. We wnętrzu odnajdziemy niezłe materiały, dosyć miękkie plastiki, przecież to segment Premium, chociaż daleko im do konkurencji chociażby niemieckiej i słabo trzymające fotele. Układ kierowniczy jest także mało precyzyjny, widać, że auto zaprojektowano do przemierzania długich odcinków prostych dróg, których w USA nie brakuje. Samochód jest ogromny, nieco ospały, paliwożerny, ale wyróżnia się komfortem, przestronnością i niepowtarzalną stylistyką, której próżno szukać w europejskich, czy azjatyckich konstrukcjach. Samochód wzbudza zainteresowanie na ulicach, jedni się nim zachwycają, inni krytykują, ale nigdy nie przechodzą obok niego obojętnie. Amerykańska motoryzacja to pewna filozofia życia, którą się rozumie bądź nie. Aby wypracować własne zdanie, zachęcam wszystkich czytelników do obcowania z motoryzacją Ameryki Północnej.
Michał Świercz